Dzisiaj już spokojniej. Motocykl jedzie do punktu zbornego jednak
dopiero w sobotę. Koledze, który wiezie go busem do Maroka trochę
zmieniły się plany. Może to i dobrze bo miałem czas przemyśleć jeszcze
kilka rzeczy. W wyniku tych przemyśleń zamówiłem nowy namiot :D Przez to
myślenie pójdę z torbami...ale przynajmniej M1 mam gwarantowane :)
W
90% wszystko spakowane, luzem leżą już tylko ładowarki, kamera itp. W
nawigacji włożona karta z mapami Afryki :) Przypomniał mi się mój
samotny powrót z Mali, moje postanowienia z tamtego czasu i obietnice.
Większość wyszła zupełnie inaczej no ale cóż...życie :)
Układamy sobie plany a życie je weryfikuje...
Niby
nic, wyjazd na dwa tygodnie a przeżywam go jakbym jechał gdzieś
pierwszy raz. Muszę pod kątem wyjazdów motocyklowych nadrobić ostatnie
dwa lata.
Na zdjęciu Mauretania 2012, takich klimatów teraz sobie życzę.
a aktywności, poza bieganiem w pracy... dzisiaj brak...i tak jestem jakiś zajechany. Nocne przemyślenia dają znać o sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz